Ludzie są gatunkiem wokalnym, którego głównym narzędziem komunikacyjnym jest język werbalny, czyli słowa. Personifikując naszych czworonożnych podopiecznych podświadomie używamy tej formy komunikacji również w odniesieniu do nich; kierujemy w stronę naszych psów czy kotów przemowy, polecenia czy reprymendy w formie rozbudowanych wypowiedzi, których one nie rozumieją. Udowodniono w toku prowadzonych badań, że psy potrafią przyswoić kilka, a sporadycznie nawet do kilkudziesięciu podstawowych pojęć, które często są przez nas powtarzane pod ich adresem. Niemniej jednak, psy wyspecjalizowały się w odczytywaniu i interpretacji naszej mowy niewerbalnej, czyli tego co pokazuje nasze ciało. Doszły one do perfekcji tak dużej, że trudno przed nimi ukryć nasze rzeczywiste odczucia pomimo podejmowanych prób. Mówi się nawet, że są w stanie lepiej odczytać nasze odczucia niż my sami.
Najtrudniejszą dla psów sytuacją jest wysyłanie przez ludzi sprzecznych sygnałów pochodzących z wspomnianych form komunikowania, kiedy to postawa naszego ciała pozostaje sprzeczna z wypowiadana komendą. Przykładem może być np. wypowiadanie komendy – „waruj” czy „zostań” i jednoczesne pochylanie ciała w kierunku zwierzęcia. Treść polecenia, które próbujemy egzekwować pozostaje w tym przypadku sprzeczna z wiadomością, jaką przesyłamy psu, gdyż pochylenie się w kierunku zwierzęcia stanowi dla niego komunikat – „chodź do mnie, nie bój się, podejdź”. Finałem jest udzielenie psu reprymendy lub kary za źle wykonane polecenie, tymczasem wina leży po stronie człowieka, który jednocześnie wysyła sprzeczne informacje swojemu pupilowi, po czym karze psa wywołując u zwierzęcia kompletną dezorientację, a w efekcie niechęć do uczenia się i wykonywania poleceń a nawet lęk przed treningiem.
Jako receptę na to behawioryści specjalizujący się w psich reakcjach polecają spędzenie ze swoim psem jednego dnia bez używania słów; brak możliwości wydawania poleceń zobliguje nas do świadomej i pełnej kontroli swojego ciała oraz gestykulacji szczegółowo przemyślanej pod kątem odbioru naszych gestów przez psa, do spojrzenia na wysyłane przez nas sygnały psimi oczyma. Warto również zapoznać się ze znaczeniem poszczególnych gestów okazywanych przez nasze ciało w zakresie ich interpretacji przez psy.
Uścisk i przytulanie w interpretacji ssaków naczelnych są wyrazem miłości, przyjaźni, przywiązania, wsparcia oraz innych, pozytywnych emocji. W komunikacji pomiędzy psami jednakże, położenie łapy lub „nakrywanie” innego osobnika ciałem, stanowi wyraz aktu dominacji nad nim. W podobny sposób jest odczytywany gest obejmowania ze strony człowieka. Każda próba przytulania jest odbierana przez czworonoga jako próba dominacji nad nim. Łagodny, podporządkowany pies toleruje tę formę „pieszczot” z naszej strony lecz wywołuje ona u niego stan niepewności i wywołanej nią frustracji. Niektóre jednakże psy odczuwają tak wysoki stopień zagrożenia, że ich reakcja może być agresywna, powodowana aktem samoobrony przed dominacją. Podkreślenia wymaga także fakt, że ten sam pies może zareagować na nasze uściski w różny sposób, zależnie od tego z czyimi pieszczotami ma do czynienia; na przytulanie jednego członka rodziny zareaguje pozytywnie zaś na innego – agresją. Aby uniknąć tego typu niepożądanych i niespodziewanych reakcji konieczna jest obserwacja reakcji psa oraz mowy jego ciała, za pomocą której wysyła on nam sygnały. Jeśli zwierzę reaguje napięciem, odchyla od nas głowę, unika kontaktu wzrokowego odwracając się od nas, kładzie uszy przy głowie lub też nerwowo oblizuje się, daje nam do zrozumienia, że nasze zachowanie jest dla niego niekomfortowe i wywołuje poczucie lęku i zagrożenia.
Zależnie od psychiki psa oraz jego hierarchii w stadzie a także stopnia podporządkowania jego reakcje mogą być w tej sytuacji różne, zatem zanim zbliżymy twarz do psich zębów, zwróćmy najpierw uwagę na to, czy nasz pupil podziela radość z tej pieszczoty!
W mniemaniu większości ludzi pokutuje przekonanie, iż psy lubią klepanie po głowie odbierając ten gest jako wyraz naszej przyjaźni oraz pozytywnego stosunku do zwierzęcia. Często też gest klepania psa po głowie uważamy za zachowanie uspokajające, mające na celu wprowadzenie czworonoga w stan poczucia bezpieczeństwa lub formę gestu pojednawczego, jaki stosujemy wobec innych ludzi. Tymczasem, generalnie psy nie lubią kiedy dłoń, zwłaszcza osoby obcej, wędruje bezpośrednio na ich głowę, a tym bardziej kiedy próbuje ona klepać zwierzę po tej części ciała. Gest podniesionej dłoni może być przez zwierzę kojarzony z atakiem; psy nie znoszą klepania w ten sposób i ich reakcja na nasze próby pojednawcze jest zazwyczaj unikowa a może być także nieoczekiwana i niekoniecznie dla nas miła. Jeśli chcemy nawiązać z psem, zwłaszcza nieznajomym, kontakt dotykowy, zacznijmy od podsunięcia powoli zwiniętej dłoni pod brodę do powąchania a następnie powoli głaszczmy go po klatce piersiowej, potem za uchem, z boku głowy pod żuchwą lub też u nasady ogona i po brzuchu. Unikamy łapania psa za kark oraz drapania pomiędzy łopatkami. Jeżeli mamy ochotę pogłaskać psa- zwłaszcza obcego lub wziąć na ręce małego czworonoga, pamiętamy też o tym, aby nie pochylać się nad czworonogiem, gdyż zachowanie takie budzi w psie niepokój. Korzystniej jest kucnąć, ustawić się do psa bokiem i dać mu możliwość zdecydowania mu bez zbytecznej natarczywości w swojej postawie, czy chce podjąć kontakt z nami.
Kontakt wzrokowy znajduje istotne miejsce zarówno w komunikacji pomiędzy ludźmi, jak i zwierzętami. Za pomocą spojrzenia przekazujemy nasze emocje, oczekiwania, aprobatę lub jej brak, a także dominację a nawet agresję, zależnie od towarzyszącej wzrokowi mimice. Przeciągłe, kierowane prosto w oczy spojrzenie stanowi wyraz naszej dominacji, wyższości i z reguły wywołuje u zwierzęcia poczucie niepewności i zagrożenia, mogąc nawet prowadzić do zachowań impulsywnych. O sile dominacji stanowi wytrzymałość w patrzeniu na przeciwnika. Kontakt wzrokowy pomiędzy dwoma psami jest tak długo utrzymany, dopóki jeden z nich nie opuści oczu i nie odwróci głowy w uznaniu wyższości drugiego.
W psiej mowie patrzenie prosto w oczy może oznaczać kilka odmiennych stanów emocjonalnych, jak np.:
Psy przed atakiem rzucają sobie spojrzenie ostrzegawcze. Jest to wzrok nieruchomy, oczy są duże a źrenice okrągłe. Jeśli pies naprawdę komunikuje się takim wzrokiem chce zaatakować i celem takiego spojrzenia nie jest wysłanie ostrzeżenia. Dlatego tak ważne jest, aby agresywnemu psu nigdy nie patrzeć prosto w oczy, a jeżeli przypadkowo dojdzie do wymiany spojrzeń konieczne jest natychmiastowe rozładowanie napięcia.
Aby uniknąć pogłębiania konfrontacji niezbędna jest umiejętność rozpoznawania typu spojrzenia; jeśli tego nie potrafimy najbezpieczniej jest unikać patrzenia nieznajomemu psu w oczy.
Psy uległe i posłuszne właścicielowi kierują zazwyczaj pod jego adresem spojrzenie uległe, źrenice są mniejsze. Kontakt wzrokowy o takim charakterze wzmacnia relacje między człowiekiem a psem i jest on konieczny w codziennych relacjach. Należy jednak pamiętać, aby nie zmuszać psa swoim zachowaniem do tego aby podejmował on wyścig ku dominacji z nami.
U psa mocno zdenerwowanego głowa i oczy są skierowane w innych kierunkach. Pies odwraca głowę od widoku wywołującego u niego niepokój, ale jednocześnie spogląda aby nie dać się zaskoczyć. Oko psa ukazuje wówczas białkówkę. Jest to, jak nazwała to spojrzenie wybitna znawczyni psiej psychologii - Sue Sternberg - tzw. „oko wieloryba”, które mówi, że pies jest zdenerwowany, wystraszony lecz nie agresywny.
Podobnie, jak miłości i pieszczot, psy potrzebują dla swojej równowagi psychicznej oraz poczucia bezpieczeństwa jasnych i stałych zasad. Reguła ta jest tak samo istotna jak w przypadku procesu wychowawczego jaki jest podejmowany w odniesieniu do dzieci.
Brak wpojonych im norm skutkuje nieprawidłowymi formami zachowań, których konsekwencją są nieprzyjemne doznania jakich dostarczają kary lub ostre reakcje ze strony właściciela oraz otoczenia. Jeśli zatem chcemy oszczędzić swojemu pupilowi nieprzyjemnych doznań konieczne jest wdrożenie mu zachowań pożądanych i oczekiwanych. Musimy przede wszystkim wziąć pod uwagę, iż pies nie rozumie tego, że możliwe są odstępstwa od raz wpojonych zasad. Nie możemy zatem za jedno i to samo zachowanie raz nagradzać czworonoga swoją uwagą i pieszczotą zaś w innej sytuacji, która z naszej perspektywy czyni to samo zachowanie niepożądanym – karać psa. Przykładem niech będzie np. leżenie na sofie; pies nie jest w stanie rozróżnić, że wolno mu to robić kiedy jest czysty i suchy, zaś absolutnie nie może wchodzić na mebel tuż po taplaniu w błocie, które uskutecznił podczas spaceru. To do nas zatem należy decyzja i jej konsekwencja, czy pozwalamy pupilowi na wylegiwanie na naszym wypoczynku i pilnujemy aby pies nie trafił nań zabłocony ale nie karzemy go gdy w wyniku naszej nieuwagi to robi, czy też od początku egzekwujemy brak możliwości wchodzenia na sofę, bez najmniejszych wyjątków.
Raz ustanowione granice i normy są dla psa drogowskazem, dzięki któremu rozwija się on harmonijnie, bezstresowo wiedząc co mu wolno a czego robić nie może. Dzięki temu zyskuje on poczucie stabilności, bezpieczeństwa i spokoju oraz wzmacnia wieź z właścicielem.
Niejednokrotnie miewają miejsce sytuacje, że pies nie pała entuzjazmem do konkretnych psów, jakie np. towarzyszą mu podczas wspólnych spacerów. Sytuacje podobne maja miejsce również w odniesieniu do ludzi.
Co zrobić aby nie narażać psa na zbyteczny stres i zachowania niezgodne z jego oczekiwaniami a jednocześnie nie wysyłać mu sygnału, z którego odczyta on, że jest panem sytuacji?
Na początek powinniśmy wykazać – podobnie jak w sytuacjach opisanych powyżej – empatię i zdolność konstruktywnej obserwacji. Jeśli zauważymy sygnały wysyłane przez naszego pupila, które zdają się świadczyć o braku u niego chęci do nawiązywania relacji z określonymi ludźmi lub psami, możemy podjąć starania mające na celu załagodzenie tejże niechęci. Robimy to używając łagodnych technik opartych na pozytywnym wzmacnianiu i nagrodach, bez wyraźnej presji oraz wymuszania. Przybieramy metodę małych kroków, zapewniając zwierzęciu komfort czasowy i przestrzenny; konieczna jest przy tym systematyczność oraz konsekwencja.
Jeśli pomimo podejmowanych przez nas starań nie jesteśmy w stanie przekonać pupila do zapałania sympatią do konkretnej osoby/psa, ograniczamy zakres swoich oczekiwań do akceptacji opartej na zachowaniu bezpiecznego dystansu, bez okazywania animozji czy agresji. Rezygnujemy jednak ze zmuszania psa do tego, aby np. dawał głaskać się nielubianej osobie, czy też podejmował wspólne zabawy z nieakceptowanym psem. Nadmierny nacisk w tym aspekcie i ignorowanie wysyłanych przez psa sygnałów, które mają nas informować o istniejącym konflikcie, może w efekcie doprowadzić do zachowań agresywnych lub też przejawów nieposłuszeństwa.
Niejednokrotnie zasadniczy cel spaceru z psem jest inaczej pojmowany przez człowieka oraz jego podopiecznego. O ile w oczekiwaniu właściciela, pies ma przede wszystkim załatwić podczas spaceru swoje potrzeby fizjologiczne, o tyle w odczuciu psa jest to tylko jeden, z podrzędnych celów przechadzki. Aby to zrozumieć musimy mieć świadomość, że nasz pupil poznaje świat za pomocą zmysłu powonienia. Poprzez nos odczytuje pozostawione przez inne zwierzęta „komunikaty”, dokonuje orientacji w terenie, odnajduje drogę do domu i ujmując temat obrazowo – poznaje uroki świata. Zachowania te oraz czerpana z nich przyjemność mogą być porównywane do oglądania wspaniałych pejzaży podczas spacerów przez człowieka czy też podziwiania zachodu słońca nad morzem. Odmawianie psu możliwości eksplorowania świata za pomocą jego naczelnego zmysłu jest ograniczeniem swobody zwierzęcia i zarazem przeciwstawianiem się jego naturalnym, wynikającym z behawioru potrzebom. Odciągając psa od zapachu, który przykuł jego uwagę zmuszamy go do działania wbrew naturze, która dyktuje mu taką potrzebę. Szczególnie istotne jest to w przypadku nowych szlaków i miejsc, których czworonóg jeszcze nie zna; ważne jest aby przynajmniej na chwilę przystanąć i pozwolić psu obwąchać intersujący go ślad zapachowy.
Jeśli nie dysponujemy czasem ani możliwością aby pozwalać psu na „czytanie wiadomości” podczas każdego spaceru, powinniśmy przynajmniej raz dziennie zapewnić mu spacer oparty na jego zasadach, podczas którego zwierzę będzie mogło w nieograniczony sposób korzystać ze swojego nosa i zaspokajać naturalną potrzebę penetrowania świata za pomocą nosa. Spacer taki powinien jednak posiadać cechy wyraźnie różniące go od tego, poświęconego szybkiemu załatwieniu potrzeb fizjologicznych; możemy w tym celu stosować np. inny typ obroży i smyczy lub też wyznaczyć dwa rodzaje szlaków spaceru w zależności od tego, czemu mają one służyć.
Podobnie, jak mowa naszego ciała jest istotnym rodzajem komunikowania się z psem, tak samo bardzo wyrazistym i ważnym środkiem kontaktu ze zwierzęciem pozostaje smycz oraz sposób jej trzymania przez nas. Stanowi ona swojego rodzaju przewodnik energii pomiędzy panem i jego psem, krótkofalówkę, która trzymana luźno jest przekazem spokoju, informacją, że wszystko jest w porządku, że sytuacja jest pod kontrolą i nie ma powodu do niepokoju a my jesteśmy zupełnie wyluzowani. Krótka zaś i napięta smycz jest z jednej strony sygnałem naszego napięcia, nerwowego nastroju, przekazywanego znajdującemu się na drugim końcu smyczy pupilowi, który taką informację odczytuje jako konieczność mobilizacji i wytężonej uwagi. Napięta, krótka smycz wysyła komunikat – „uważaj!”. Stanowi dla psa sama w sobie przekaz wzywający do stanu pogotowia i wzmożonych reakcji, nie zawsze adekwatnych do sytuacji.
Gwałtowne natomiast napięcie smyczy pies odbiera jako warunkowy sygnał zagrożenia, na który odruchowo reaguje stanem pobudzenia.
Radykalnym błędem popełnianym często w kwestii trzymania smyczy jest pociąganie przez właściciela za smycz podczas spaceru, kiedy to naszym zamierzeniem jest uniknięcie ewentualnego konfliktu pomiędzy psami. Zamiast oczekiwanego uspokojenia pies otrzymuje od nas sygnał alarmujący, co jeszcze bardziej wzmaga jego pobudzenie i inicjuje zachowania agresywne.
Metodą zalecaną przez psich psychologów podczas oswajania psa z chodzeniem na krótkiej smyczy jest odwracanie jego uwagi oraz rozładowywanie napięcia związanego z taką formą prowadzania czworonoga w celu zerwania istniejącego łuku odruchowego. Jednym z zalecanych sposobów jest np. śpiewanie lub mówienie do psa łagodnym głosem, które odwraca uwagę czworonoga od przekazu płynącego ze smyczy a zarazem uspokajają go.
Zdecydowanie jednak bardziej pożądanym zachowaniem z naszej strony powinno być nauczenie chodzenia psa w oczekiwany sposób bez konieczności napinania smyczy.
Podobnie do naszych dzieci, które nie lubią, kiedy nie zwracamy na nie uwagi i podejmują działania mające na celu sprowokowanie nas do tego aby się nimi zainteresować, zachowują się psy. Przejawy odczuwania psiej nudy zazwyczaj stają się dla nas zauważalne poprzez zniszczone obuwie, pogryzione meble czy sprzęty domowe. Nie wytłumaczymy psu, iż jesteśmy zmęczeni lub zajęci gdyż nasza argumentacja nie trafi do czworonoga, toteż jedynym sposobem na uniknięcie zachowań dających wyraz frustracji wywołanej brakiem naszej uwagi jest poświęcenie psu odrobiny swojego czasu. Aby zapobiec niepożądanym skutkom psiej nudy psi behawioryści polecają szereg działań ukierunkowanych na to, aby zapewnić czworonogowi minimalną porcję rozrywki i naszego zaangażowania; mogą to być np.:
- zwiększenie dziennej porcji spacerów,
- prowadzenie ciekawych zabaw, mobilizujących zwierzę zarówno do wysiłku umysłowego jak i fizycznego,
- zmiana miejsc spacerów odbywanych z psem w celu uniknięcia monotonii
- zabawy z dobrze ułożonymi psami
- uczestniczenie w zorganizowanych przez specjalistów zespołowych formach szkoleń, agility,
- nauka psa nowych sztuczek oraz trenowanie wyuczonych już zachowań.
Działania te pozwalają z jednej strony spożytkować nadmiar energii u psa zaś z drugiej wzmocnią relacje pomiędzy czworonogiem i jego panem.
Czynne spędzenie czasu z psem z pewnością korzystnie wpłynie na jego późniejszy, samotny pobyt w domu; aby dodatkowo wypełnić czas pupilowi warto także zadbać o to, aby miał on zajęcie podczas naszej nieobecności. Zaopatrujemy zatem psiaka w ulubione zabawki lub gryzaki, które odwrócą jego uwagę od naszych mebli lub obuwia i wypełnią mu nudę.
Psy niekoniecznie uznają za śmieszne zachowania ze strony ludzi jakich stają się celem czy też – ofiarą. To co dla niektórych ludzi stanowi sytuację zabawną i powód do radości, psu niekoniecznie musi się podobać i być przez niego tolerowane.
Jednym z nieakceptowanych, dokuczliwych zachowań dość często spotykanych w relacjach pies – człowiek - jest naśladowanie zachowań wykazywanych przez czworonogi, np. szczekania, warczenia itp. Powielając reakcje psów prowokujemy je do nasilania niepożądanej postawy oraz gradacji wykazywanego przez zwierzę napięcia. Wszelkie uszczypliwe zachowania naruszające przestrzeń osobistą psa, nawet do czasu przez niego tolerowane, w pewnym momencie mogą stać się powodem gwałtownej i niespodziewanej reakcji i skutkować atakiem lub inną formą agresji. U psów uległych, zdominowanych zaś, które nie potrafią zanegować naszej postawy, stają się powodem frustracji i stresu.
Na szczególną uwagę zasługuje w tej kwestii problem nieświadomego wyrządzania krzywdy psom przez małe dzieci; niejednokrotnie mamy do czynienia z sytuacjami, kiedy pociecha ma pozwalane na „zabawy" z psem, które dla zwierzęcia są bolesne lub wykraczające poza granice jego tolerancji. Kiedy zaś finałem takich niefrasobliwych zachowań staje się pogryzienie, winą obarczany jest zazwyczaj pies. Tymczasem, wina leży zawsze po stronie opiekunów dziecka, którzy nie potrafili w wystarczającym stopniu wpoić lub też egzekwować od malca takich form zachowań wobec czworonoga, które nie stanowią prowokacji do agresji ze strony zwierzęcia. Dziecko mające kontakt z czworonogiem powinno mieć świadomość, iż pies posiada zdolność odczuwania bólu tak samo, jak ono oraz wiedzieć, jakie formy zabaw są przez pupila tolerowane a jakie nie.